"Znowu" Jan Twardowski
Znowu przyszła do mnie samotność
choć myślałam, że przycichła w niebie
Mówię do niej:
- Czego jeszcze chcesz, idiotko?!
A ona:
- Kocham ciebie...
(Z wielu powodów***)
Z wielu powodów i dla smutków wielu,
Chciałabym dzisiaj mieć poduszkę z chmielu.
Zapach tych lekkich, siwo-złotych szyszek
Sprowadza mocny sen - zjednywa ciszę.
Gdzieś to czytałam, albo mi się śniło:
"Chmiel na bezsenność - a sen na bezmiłość.
Poduszkę z chmielu gdy sobie umościsz,
Zaśnij, bo na cóż życie bez miłości"...
Offline
Do snu
Nie mam dosyć odwagi, aby przed złem życia
w śmierci szukać zbawienia
i wiecznego ukrycia,
ani wiem, czy śmierć kresem ludzkiego istnienia
jest wieczystym?... Ani wiem, czy zło w tej zaziemnej
bezwiednie przeczuwanej przestrzeni tajemnej
nie władnie? Lecz strudzony walką bezowocną
z siłą losu przemocną,
ciebie wołam, śnie cichy... O! gdybyś przez wieki
nie schodził z mej powieki...
Śnie! Ileż razy westchnę do ciebie, gdy jasna
okrutna prawda mózg mój i serce rozdziera...
Jeszcze godzina jedna, dwie - - a potem zasnę
i cichość mnie śmiertelna
kołysze na swym łonie... Duch we mnie umiera,
i jestem, jak trup żywy, bez czucia, bez myśli,
więc złemu niedostępny... Ty mi słodycz zeszłej,
śnie - - chcę choć wizji szczęścia. O! gdybyś przez wieki
nie schodził z mej powieki...
A choćbym dziś zasnąwszy, zamiast spodziewanej
ulgi, miał śpiący stać się łupem widm cierpienia
lub choćby się jątrzyły w nocy owe rany,
zdobyte w walce dziennej,
których ja zapomnienia
szukam w martwości sennej:
jeszcze do cię zawołam, śnie, obyś przez wieki
nie schodził z mej powieki...
Kazimierz Przerwa-Tetmajer
Offline
Tam
To miejsce cichutkie
Przyjaźń się nazywa,
Tam zabrałeś mnie wczoraj,
Tam byłam szczęśliwa.
Tam się rumieniłam
Gdy mój opór konał,
Gdy dreszcze majaczne
Błądziły po ramionach.
I po mojej szyi
Białej, waniliowej
Twoje głodne usta
Gorące zmysłowe.
Aż mi z ciała brzegów
Dusza uleciała
W środku rąk zamkniętych
Usta Ci oddałam.
Tam Twoje kocham
Z moją łzą zmieszane
Tam moje cierpienie
- Niewypowiedziane.
Znalezione w necie...
Offline
Niech staną zegary
Zamilkną telefony
Dajcie psu kość
Niech nie szczeka, niech śpi najedzony.
Niech milczą fortepiany
I w miękkiej werbli ciszy
Wynieście trumnę
Niech przyjdą żałobnicy
Niech głośno łkając samolot pod chmury się wzbije
I kreśli na niebie napis \"On nie żyje!\"
Włóżcie żałobne wstążki na białe szyje gołębi ulicznych
Policjanci na skrzyżowaniach niech noszą czarne rękawiczki.
W nim miałem moją północ, południe i zachód i wschód
Niedzielny odpoczynek i codzienny trud.
Jasność dnia i mrok nocy, moje słowa i śpiew
Miłość, myślałem, będzie trwała wiecznie,
Myliłem się,
Nie potrzeba już gwiazd - zgaście wszystkie - do końca
Zdejmijcie z nieba Księżyc i rozmontujcie słońce
Wylejcie wodę z morza, odbierzcie drzewom cień
Teraz już nigdy na nic nie przydadzą się...
znalezione ...
Offline
Sen
Iść przez sen ku tobie,
w twe słodkie ręce obie...
przez pola długie ogromnie,
sadzone w rzędy doniczek...
samych niebieskich konwalii
i szafirowych goryczek...
...przejść przez jezioro nieduże,
zrobione z drewnianej balii...
i trochę nieprzytomnie
iść dalej przez bуr ciemny, w ktуrym kwitną rуże,
lecz w ktуrym się nie pali ani jedna świeca...
gdzie straszy stary niedźwiedź dziecinny zza pieca,
dziś przerobiony na kota...
I widzieć w oddali już twoją psią budę
z kryształu, blachy i złota...
przedrzeć się z trudem poprzez dziwną grudę...
i jeszcze ten rуw przebyć...
- potknąć się - i już nie być.
Pawlikowska Jasnorzewska Maria
Ostatnio edytowany przez Lilith (2011-01-24 18:33:59)
Offline
...nie potrafię czasem odwrócić się plecami
od tych ludzi którzy ranią mnie i mają mnie za nic
nie umiem sobie radzić, nie jestem aż tak twarda
z najprostszymi sprawami potrzebuję oparcia
potrzebuję miłości i uczuć prawdziwych
ALE WOLĘ NIE MIEĆ NIC,
NIŻ MIEĆ COŚ NA NIBY...
znalezione w necie
Offline
Jestem snem
Którego pamiętać nie warto
Jestem jawą
Którą bólem rozdarto
Jestem aniołem
Któremu skrzydła połamano
Jestem szczęściarzem
Któremu uśmiech zabrano
Jestem domem
Który tylko mi daje schron
Jestem morzem
Które cierpi każdy sztorm
Jestem cieniem
Który bezszelestnie ucieka
I pragnie osiągnąć miano
Człowieka...
wyszperane w necie ...
Offline
Gdy się miało szczęście, które się nie trafia:
czyjeś ciało i ziemię całą,
a zostanie tylko fotografia,
to - to jest bardzo mało.....
M. P.- Jasnorzewska
Nudno jest tu bez ciebie. Nudno do obłędu!
Jestem jeszcze wraz z wiewiórką i pieskiem,
Piszę, czytam i palę, wciąż mam oczy niebieskie,
Lecz to wszystko tylko siłą rozpędu.
Wciąż jeszcze świt jest szary, zmierzch niebiesko -złoty,
Dzień przechodzi na jedną, noc na drugą stronę
I róże zakwitają bez wielkiej ochoty:
Bo tak są już przyzwyczajone.
A jednak świat się skończył. Czy wy rozumiecie?
Świata nie ma i ja go nie stworzę.
Czas jest równy i cichy. Lecz czekajcie... może -
Może ja jestem już na tamtym świecie?
Bez ciebie
Pawlikowska-Jasnorzewska Maria
Barwy
Oto jest fiolet - drzewa cień idący żwirem,
fiolet łączący miłość czerwieni z szafirem. -
Tam brzóz różowa kora i zieleń wesoła,
a w jej ruchliwej sukni nieb błękitne koła.
A we mnie biało, biało, cicho, jednostajnie -
bo noszę w sobie wszystkich barw skupioną tajnię. -
O, jakże się w białości mojej bieli męczę -
chcę barwą być - a któż mnie rozbije na tęczę?
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Offline
Cztery strony samotności...
Cztery stopnie do nicości.
Wokół pustka! Cisza głucha!
I do drzwi już nikt nie puka...
Cztery słońca i zaćmienie..
Cztery świece - ich płomienie...
Cztery ściany - jeden dom...
Pusty pokój daje schron...
Jedno okno - mały świat...
Szklana tafla pełna barw...
Tysiąc nocy - jeden sen...
Zamknę oczy... znowu dzień...
Jedne narodziny w życiu...
Setki śmierci, mit o byciu...
Milion myśli - jedna chwila..
Całe życie znów omija...
W morzu potrzeb mała łza...
Jesteś Ty i jestem ja...
Złośliwa samotność we dwoje...
Chodź... przed światem Cię osłonie...
Jedna wielka głucha przestrzeń
Przyjdź i powiedz mi GDZIE JESTEŚ?
znalezione
Offline
"Ja"
Kim jestem?
Upadłym Aniołem który latać nie może, bo stracił skrzydła?
któremu rola Anioła i człowieka okropnie zbrzydła.
Może białą różą, która z cierpienia stała się czarna jak noc?
której kolce opadły, a ostatni płat róży stracił swą życiową moc.
Czy jestem córka Boga, która ma prawo do życia i miłości?
odebrano te prawa i została zepchnięta w otchłań samotności.
Jaka jestem?
Nie wiem już, noszę kilka masek, która jest prawdziwa?
która pokazuje jaka jestem i która jest właściwa.
Może wszystkie są?
Czy jestem wrażliwa i jednocześnie cierpiąca?
czy jestem spokojna i pozory cichej sprawiająca?
Czy jestem wesoła i zawsze uśmiechnięta?
czy wredna, złośliwa i przez niektórych przeklęta?
Czemu taka jestem?
Kto lub co jest tego powodem?
to ja czy ktoś inny jest tym straszliwym potworem?
Bo życie to droga, której zadaniem jest poznanie siebie
wykonasz to zadanie to będziesz u kresu drogi w niebie.
Ja zgubiłam moją drogę, błąkam się samotnie wśród korytarzy
może wrócę kiedyś na właściwą drogę, może cud się zdarzy?
Codziennie w labiryncie pytania krążą po mojej głowie,
stoję na rozwidleniu dróg, którą wybrać ktoś mi powie?
Martwa cisza odpowiada mi, odpowiedzi brak
stoję na rozstaju dróg, zgubiłam swój życiowy szlak.
W labiryncie błąkam się, upadam, krzyczę i płaczę
i zadaje sobie pytanie: Czy dla Boga coś jeszcze znaczę?
Znów brak odpowiedzi, otacza mnie jedynie pustka i mrok
słyszę morze, w oddali przepaść, wykonać na głębię skok?
Skok uwolni mnie od pytań i niepewności
rozjaśni drogę i nie będzie już nigdy ciemności.
Biegnę i skaczę, ściągam maskę i rozkładam jak skrzydła ręce
daję raz na zawsze kres niepewności i męce.
Lecę z rozłożonymi skrzydłami niczym niebiański ptak
odnalazłam siebie, swoją drogę, swój życiowy szlak.
znzlezione
Offline
"Szept i krzyk"
Szeptała
słowami rysowała mur
za którym jej dusza
skrzydlata
chciała się schować
przed ironią świata
Krzyczała
runął mur
posypało się szkło
zbyt blisko
podpełzło
zimne, oślizgłe zło
Cisza
nagle zapanowała
nieczuła i głucha
ona ani szeptu
ani krzyku
nie wysłucha
znalezione
Offline
Jedna, druga, trzecia
spada wielka łza.
Na szybie cichutko
deszcz wiosenny gra.
Gra tak o miłości,
gra o dłoniach dwóch.
Każda jego kropla
to tak jak potok słów.
Połóż się, posłuchaj
jak gdzieś wyje wiatr.
I wciąż o tych ludziach
co odeszli w świat.
Gdzieś ktoś kogoś kocha..
gdzieś ktoś kogoś ma..
Ty masz dwóch przyjaciół:
Wiatr i Deszcz co gra..
Gdy kropla zadzwoni
o okienne szkło
to wiedz, że ktoś tęskni
lecz nie pytaj kto...
znalezione
Offline
Nie zaprzyjaźniaj się ze mną głęboko
za wiele będzie pożegnań
bądźmy ze sobą lekko, ze swobodą
gdy uściski rąk będą za trudne
powiemy sobie miło: do widzenia
i unikajmy rozmów kłopotliwych
że tylko ty albo tylko my
że nasza tajemnica
nie używajmy żadnych górnych słów
jak bardzo ciebie pragnę
pokazywać nie chcę
ile myślę o tobie też nie dam ci znać
po co znikam i dokąd
nigdy ci nie powiem
tylko tyle przyjaźni by rozstać się bez żalu
nie iść ramię w ramię
nie razem spędzić
lecz osobno życie
przy pożegnaniu lekko
podajmy sobie dłonie
- łatwiej zapomnieć
znalezione
Offline
O minutę z wcześnie odjechał autobus
Na przystanku został mój sen,
Psią wiernością poszedł w ciemno za Tobą,
Za daleko o jeden dzień.
Tak zostało po drodze sporo imion i miast,
Za murem zwanym konieczność,
Teraz brakło już sił by na grzbiecie nieść czas,
Za ciężki o Twą nieobecność.
Kluczem słów niepoważnych nie otworzy się bram,
Zatrzaśniętych sobie na przekór,
Przez błąd w rozkładzie jazdy przyszło spotkać się nam,
Za późno o parę wieków...
:kwiat1:
znalezione w necie
Offline
Uśmiechnij się do mnie czasem Panie
Słonecznie - na całe niebo
Daj mi pogodę na jesienne dni
Tak bardzo dzisiaj potrzebną
I nie licz mi grzechów Panie
Bo przecież kto ich nie ma
Puszczaj latawce dobrych dni
I jeśli możesz - przebacz
Bo psu nie zszedłem z drogi raz
I wódkę piłem ze stróżem nocnym
Przy pierwszej flaszce mi powiedział
Że wcale nie czuje się mocny
Stróżowi też przebaczyć chciej
Bo życie miał takie stróżowate
I tylko czasem - gdy trochę wypił
Na chwilę bratał się ze światem ...
wyszperane w necie
Offline